Cześć! Na jakiej książce zdarzyło wam się ostatnio płakać? U mnie co prawda rzadko się to zdarza ale, to już druga pozycja, przez której zapłaciły mi się oczy. Jeśli macie ją w planach, to nie czytajcie jej w miejscach publicznych i zaopatrzcie się koniecznie w chusteczki.
„Czasami życie to pasmo nieustających sukcesów, a niekiedy człowiek ma wrażenie, że nieszczęścia chodzą parami. Lawina niefortunnych zdarzeń popycha za sobą kolejne dramaty i człowiek nie jest w stanie tego zatrzymać”.
„Wiatr od morza, Sztorm” zabiera nas w lata 80 do Gdańska i okolic. Autorka Magdalena Witkiewicz bardzo dobrze oddała atmosferę tamtych czasów. Dla mnie, to historia, ponieważ opisane wydarzenia miały miejsce przed moimi narodzinami. W domu dużo nasłuchałam się historii o czasach PRL-u. Tamten czas dla nikogo nie był łatwy. Bohaterami są młodzi ludzie, którzy wkraczają dopiero w dorosłość i wydaje im się, że mogą zmienić świat. Wiele rzeczy im się nie podoba i jedni się temu podporządkowują a drudzy próbują z tym walczyć.
„W zasadzie całe życie staram się unikać trudnych spraw. Nie to, że zamiatałam je pod dywan, ale gdy uważałam, że nie mam na nie wpływu, próbowałam ich zwyczajnie nie dostrzegać. Odwracałam głowę i po prostu patrzyłam w innym kierunku. Ale ta polityka była obok mnie i nawet starając się nie wiedzieć, byłam w samym środku wydarzeń”.
Są zmuszeni do podejmowania decyzji, które będą skutkowały na nich przez całe życie. Prawdziwa przyjaźń przetrwa wiele i wiele też skrywa sekretów. Jednak każdy sekret prędzej czy później wyjdzie na jaw i właśnie o tym jest, ta książka. Nie sztuką jest podjąć decyzję tylko żyć ze skutkami naszych wyborów. „Wiatr od morza” to opowieść o miłości w cieniu wielkich przemian, o młodości, lojalności, tęsknocie za czasami, gdy życie wydawało się prostsze choć wcale takiej nie było.
„Miłość jest niesamowitym uczuciem. Przez nią wybuchają wojny, upadają królestwa i zmieniają się losy świata. To uczucie, które może wszystkich mocno podzielić, ale też połączyć. Może prowadzić do zwycięstwa i porażki, może budować i niszczyć. Trywialne, prawda? Ale do bólu prawdziwe”.
Już sama okładka przyciąga wzrok, jest taka kolorowa i taka tajemnicza. Dopełnieniem jej są barwione brzegi, które tak uwielbiam i nieustannie się nimi zachwycam. Bardzo cieszy mnie fakt, że kolejny tom już wkrótce ponieważ jestem ciekawa zakończenia tej historii i tego jakie tajemnice skrywają nasi bohaterowie. Bardzo serdecznie zachęcam was do lektury! Nie zwlekajcie z tym za długo!