,,Kronika Czarownic. Pokolenia złych” to kontynuacja powieści ,,Kronika Czarownic. Pokolenia widzących”. Magia istnieje, tylko nie wszyscy potrafimy ją dostrzec.
Córka Loty i Pawła rodzi się z nadnaturalnymi umiejętnościami, ma na imię Katarzyna, ale ojciec zaczął nazywać ją Izbygniewa. Jej bliscy nie radzą sobie z jej wyjątkowymi zdolnościami, które przejęła po matce. Dziewczynka z każdym dniem staje się bardziej krnąbrna, a jej eksperymenty coraz bardziej zagrażają otoczeniu. Zdesperowani rodzice postanawiają oddać Izbygniewę na nauki do czarownicy Zeldy.
,,Im więcej pomysłów ulęgnie się w tej małej główce, tym lepiej. Ludzie nie powinni karać dzieci za ich żywiołowość i niekiedy nieprzemyślane wyskoki, bo przecież tak się uczą i mogą wiele zrozumieć dzięki swoim eksperymentom i doświadczeniem”.
Dziewczynka bardzo polubiła Zeldę i wiele się od niej nauczyła, a pewnego dnia kobieta pokazała Izbygniewie jej przyszłość.
„Dary, które daje nam życie, powinny zostać przez nas wykorzystane, inaczej bowiem jest to niczym innym jak zwykłym marnotrawstwem”.
Podczas swojej wędrówki poznaje Tomiłę Kołczyńską, którą mąż trzymał w piwnicy na łańcuchu i nie dawał jedzenia. Podczas podróży zatrzymuje w karczmie i poznaje Nadara, z który jest ojcem jej dziecka. Będzie musiała zmierzyć się z Maksymilianem, który uprowadził jej karła.
„Miłość była piękna i wpływała na nią uspokajająco. Jakby i jej dusza zmieniała się na lepsze”.
Jako dorosła kobieta postanawia stworzyć Lodową Krainę, o której marzyła i stworzyć tam azyl dla takich jak ona. Podążając do wyznaczonego celu spotka ją wiele przygód….
Resztę musicie doczytać sami, ponieważ nic nie zdradzę.
Dzieje się tu bardzo dużo. Poznajemy inne czarownice i inne magiczne stworzenia, każda postać została świetnie wykreowana. Ta książka bardzo wciąga i choć nie znam części I , to wcale mi to w niczym nie przeszkodziło, ponieważ trudno jest się od niej oderwać.
Jeśli lubicie magię i fantasy, to ta książka będzie idealna.