Czy zdarza wam się wybierać książkę po okładce?
Ja zrobiłam właśnie tak odnośnie tej pozycji. Zaintrygował mnie tytuł, a okładka przyciągnęła wzrok.
,,Nasłuchując pieśni wieloryba’’ to niezwykła opowieść o relacjach z innymi, które nie są łatwe, o miłości która nie pozwala odejść choć jest niszcząca.
Jest to też historia o trwaniu i przemijaniu, o poznawaniu siebie i świata, a także o magii, która dzieje się wokół.
,,Tam gdzie pojawia się głód drugiego człowieka, wszystko staje się tak bardzo oczywiste, a jednocześnie tak skomplikowane’’.
Klara Rozenberg to dziewczyna, która nie wyobrażą sobie życia bez miłości. Jej jedyne pragnieniem jest trwanie u boku mężczyzny, który jej potrzebuje. Jest uwikłana w toksycznym związku z pisarzem uzależnionym od kokainy i pornografii i nie myśli o zamianach i nie snuje planów na przyszłość. Jej życie ulega zmianie, gdy udaje się w podróż do Indii. Młoda kobieta będzie samodzielnie podążać drogą, która jest kręta i nieprzewidywalna….
Ładna okładka to jedyny plus tej pozycji, Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Nastawiałam się na romantyczną historię. Znajdziecie tam dużo opisów miejsc, które niewiele wnoszą do całości. Jestem rozczarowana. Czas spędzony z tą pozycją uważam za stracony, jest przecież tyle fantastycznych pozycji do odkrycia.
Ja nie polecam!!
Dajcie znać co sądzicie.